Wspomnienia z Powstania Warszawskiego

Ireneusz Stolarski w pracowni rzeźbiarskiej (1959 r.)

Przy okazji kolejnej, 76. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego przypominamy postać Ireneusza Stolarskiego, byłego nauczyciela szkoły przy ul. Skaryszewskiej.

1 sierpnia 1944 roku Ireneusz Stolarski miał niespełna 14 lat. Walczył w batalionie „Nałęcz”, był zwiadowcą, łącznikiem, zdobywał broń dla powstańców, niszczył niemieckie czołgi, rzucając w nie butelki z benzyną.

Cudem przeżył Powstanie, po wojnie ukończył wydział Sztuk Pięknych na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Pracę w naszej szkole rozpoczął w wieku 28 lat, uczył przyszłe krawcowe, kaletniczki i introligatorki rysunku. To on zaprojektował sztandar szkoły, który dziś towarzyszy nam podczas uroczystości. W latach 70. ubiegłego wieku wspólnie z innymi nauczycielami Marią Cybulską i Tadeuszem Todorskim tworzył Izbę Pamięci poświęconą obozowi przejściowemu, który w czasach wojny Niemcy urządzili w budynku szkoły przy Skaryszewskiej.

Zebrano wówczas mnóstwo relacji od byłych więźniów. Są one dostępne na stronie https://dulagnaskaryszewskiej.wordpress.com/

Dziś przedstawiamy relację Ireneusza Stolarskiego z czasów jego udziału w Powstaniu Warszawskim.

Urodziłem się 2 lipca 1930 r. w Pacanowie-Busko, syn Ludwika, Bogumiły z domu Bonieckiej.

Od 1 sierpnia 1944 r. walczyłem z bronią w ręku w Powstaniu Warszawskim w 1 Batalionie Szturmowym Organizacji Wojskowej Korpus Bezpieczeństwa /OWKB/. Batalion ten nosił nazwę „Nałęcz”, dowódcą batalionu był kpt. Stefan Kaniewski pseudonim „Nałęcz”

Do batalionu tego trafiłem przypadkowo w czasie godziny „W” mając 14 lat jako ochotnik /z wielkimi kłopotami ze względu na wiek/. Otrzymałem pseudonim „PIK”. Pełniłem funkcję łącznika-zwiadowcy przy dowódcy batalionu. Zadanie moje polegało na przenoszeniu meldunków, rozkazów, amunicji – często żywności, 5 sierpnia 1944 r. na ul. Leszno, Przejazd, Orla, 6 sierpnia Ratusz, Daniłowiczowska, Kanoniczki. Około 12–17 sierpnia również przenosiłem rozkazy i amunicję na barykadach Tłomackie, ul. Przejazd, ul. Leszno, Szpital Maltański, Orla.

Stanowiska ogniowe powstańców ciągle się zmieniały, wobec tego trzeba było szukać poszczególne oddziały batalionu w wypalonych domach i gruzach, zajmowało to sporo czasu i trudu.

W dniach 18-24 sierpnia /czas jest przybliżony/ wychodziłem wraz z innymi powstańcami na rozpoznanie niemieckich stanowisk w rejonach ul. Bielańskiej, Placu teatralnego, Placu bankowego. Rozkazy od dowódcy batalionu kpt. Stefana Kaniewskiego – „Nałęcza” oddawałem przeważnie por. Kierszeniowskiemu Leopoldowi pseudonim „Pobóg” zastępcy dowódcy batalionu.

Od 24–26 sierpnia 1944 r. brałem udział w walkach z bronią w ręku naszego batalionu, na barykadzie Tłomackie, ul. Bielańskiej, Leszno, Przejazd, Orla. W czasie tych walk przenosiłem również rozkazy i amunicję. Amunicję otrzymywałem od szefa batalionu starszego sierżanta Wójcickiego Mieczysława pseudonim „Mocny”. Często też zaopatrywałem batalion w broń i amunicję /łącznie z innymi powstańcami/ po zabitych Niemcach i własowcach. 

Broni i amunicji w naszym batalionie ciągle brakowało.  Akcje te miały miejsce w rejonach ul. Bielańskiej, Pałacu Radziwiłła w dniach 27–29 sierpnia. Wypady po amunicje i broń były bardzo niebezpieczne, polegały na czołganiu się do zabitych Niemców i własowców pod nieustannym ogniem. Zadanie to wykonywaliśmy po dwóch lub trzech powstańców, przeważnie młodocianych, samorzutnie bez rozkazów dowódców, wielu zginęło.

Około 26–29 sierpnia 1944 r. batalion nasz wchodzący w skład zgrupowania majora „Sosny” /dowódcy tego odcinka/ cofając się przed miażdżącą przewagą ogniową niemieckiego natarcia z kierunku Woli, wspieraną czołgami tygrysów i panter oraz nieustannych nalotów. Rozpaczliwie walczył w rejonie Pałacu Radziwiłła, ul. Bielańskiej.

26–29 sierpnia 1944 r. brałem udział wraz z innymi powstańcami w niszczeniu czołgów niemieckich w rejonie ul. Bielańskiej za pomocą butelek z benzyną podpalając czołg. Brał ze mną udział powstaniec z innego batalionu o imieniu „Henio”/nazwiska ani nazwy batalionu nie pamiętam, prawdopodobnie zginął/.

Za poświęcenie w walce o Pałac Radziwilła i „Redutę Matki Boskiej” dowódca batalionu kpt. Stefan Kaniewski „Nałęcz” wystawił mi wniosek o Krzyż Walecznych.

Z 29 na 30 sierpnia 1944 r. w walkach o Pałac Radziwiłła zostałem ciężko ranny w nogę. Zostałem przeniesiony do szpitala powstańczego na ul. Długą, róg Freta /numeru nie pamiętam/. Pamiętam jedynie lekarza dr. Franciszka Szumigaja. Od 30 sierpnia straciłem kontakt z batalionem, który jak się już po wojnie dowiedziałem przeszedł kanałami do Śródmieścia.

Po wkroczeniu Niemców na Stare Miasto wszystkich rannych i personel faszyści wymordowali.  Ja cudem się uratowałem, dlatego że, leżałem najniżej coś w rodzaju pryczy a ranni wyżej położeni w czasie mordu padali na podłogę i na mnie, nakrywając mnie ciałami i zalewając krwią. Nie wiem czy jeszcze ktoś się uratował z masakry. Nie pamiętam w jaki sposób i w którym dniu wywieziono mnie do szpitala niemieckiego w Toruniu /byłem nieprzytomny/.

1945 r. zostałem wyzwolony przez Armię Radziecką i następnie skierowany do szpitala polowego – miałem jeszcze nie zagojone rany.  Po zakończeniu działań wojennych uczyłem się w szkole. (…)

Pracuję w Zasadniczej Szkole Zawodowej Nr 53 przy ul. Skaryszewskiej na stanowisku nauczyciela. Od 1972 roku należę do ZBOWiD w Kole Kamionek gdzie pełnię funkcję v-ce prezesa koła.

Współpracuję z młodzieżą, organizuję Izbę Pamięci Narodowej w macierzystej szkole. (…)

 Warszawa, dnia 2 luty 1979 r.

 Ireneusz Stolarski (podpis nieczytelny)

Podziel się swoją opinią
Dostosowanie
error: Content is protected !!